Jerzy Marcinkowski Jerzy Marcinkowski
375
BLOG

Yes-Yes-yes, albo wesołe przygody paru miliardów

Jerzy Marcinkowski Jerzy Marcinkowski Polityka Obserwuj notkę 31

Najważniejsza różnica między Polską a bogatym światem dotyczy infrastruktury służby zdrowia. Ale politycy sądzą, że taniej niż budując szpitale, kupią nas za paciorki z Wałęsą i świecidełka z dinozaurami.

Ja inteligent techniczny jestem. Nie krecą mnie subtelne eseje M.Króla albo S.Sierakowskiego w sobotniej gazecie. Lubię, żeby coś się w tekście działo konkretnego, najlepiej z pieniędzmi. I żeby po przeczytaniu chciało się śmiać i płakać. Dlatego czytam rządowy dokument "Lista Projektów Indywidualnych w Ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko". Czyli jak nas politycy rozweselą za miliardy z Brukseli.

Szkoda, że nikt tego nie recenzuje. Każda drugorzędna knajpa znajdzie w końcu w gazecie swojego recenzenta. Każde marginalne przedstawienie w salce na 30 osób ktoś gdzieś kiedyś oceni. A jakoś nigdzie nie widziałem recenzji pomysłu:

"Budowa Kompleksu Życiodajne Wody Afryki. Koszt: 13.5 miliona euro. Projekt polega na połączeniu nowoczesnego oceanarium z ekspozycjami innych zwierząt typowych dla środowisk wodnych i okołowodnych Afryki oraz modernizacji ZOO (...) tak by stało się instytucją zaliczaną do europejskiej czołówki. Za projekt odpowiada miasto Wrocław."

ani takiego:

"Program podniesienia atrakcyjności Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie." -- Koszt: 13.1 miliona euro. -- "Budowa terrarium i egzotarium wraz z kompleksową modernizacją doliny dinozaurów. Projekt ma strategiczne znaczenie dla rozwoju (...) obszaru turystyki i przygotowań do EURO 2012."

O EURO jest zresztą więcej, tylko nie aż takie zabawne:

"Jednolity system informacji na rzecz Euro 2012 (15 milionów euro) - budowa systemu informacji turystycznej o Polsce i regionach, z możliwością rezerwacji noclegów i połączeń (..) przewiduje się także promocję EURO 2012 w tym produktów oraz atrakcji związanych geograficznie z miejscami rozgrywania meczy."

15 milionów euro to jest Kupa Pieniędzy. Weźmy na przykład serwis samoloty.onet.pl. Pozwala rezerwować przez sieć bilet na lot dowolną linią lotniczą. Noclegi na EURO to mały pikuś przy złożoności takiego serwisu z biletami lotniczymi. A kapitaliści go jakoś zbudowali, za własne. No ale patrzmy dalej:

"Obsługa turystyczna na EURO 2012" (10 milionów euro, Instytucja odpowiedzialna-- Polska Organizacja Turystyczna, cokolwiek to jest). "Projekt polega na stworzeniu kompleksowego przedsięwzięcia informacyjno--promocyjnego mającego na celu promocję atrakcji turystycznych na rzecz EURO 2012 oraz budowę systemu organizacji lokalnej."

Można kasę wyciągać na EURO, ale jeszcze fajniej na pomniki. Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku -- 23.5 miliony euro. Wyda je za nas Fundacja im. J.Piłsudskiego. Internet mowi tak: "wnukowi (...Piłsudskiego...) zamarzył się multimedialny obiekt o powierzchni 6000 mkw., z główną salą wystawienniczą na 1500 mkw., salą konferencyjną, biblioteką, salami na wystawy czasowe, kawiarenką etc. Aby uniknąć zdominowania dworku, taki muzealny kombinat musi wejść ze trzy kondygnacje w głąb ziemi, co w piaszczystym Sulejówku wymaga zwalczenia wód gruntowych."

Marszałek był człowiekiem oszczędnym. Myślę, że by się wściekł, gdyby to usłyszał. Ale co tam Sulejówek. Gdzieś pomiędzy Piłsudskim a dinozaurami znajdujemy ośrodek kultu Lecha Wałęsy:

"Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku". Na terenie Stoczni. Muzeum, biblioteki, sale konferencyjne, instytuty naukowe (jakie niby?), archiwa i biura Lecha Wałęsy. "Instytucja kultury o znaczeniu ponadregionalnym". Konsekwencją inwestycji będzie, jak nam obiecują "zmniejszenie luki cywilizacyjnej poprzez rozbudowę infrastruktury kultury". 60 milionów euro, czyli prawie ćwierć miliarda złotych.

Tu skończę wyliczanie przykładów. Ciąg dalszy za tydzień, albo kiedyś. Bo jest z czego robić ciąg dalszy.

Konkluzją niech będą cztery krótkie myśli:

Najważniejsza różnica między Polską a światem cywilizowanym, to różnica dotycząca infrastruktury służby zdrowia. To, że jeszcze nie wszyscy stąd wyjechali, bierze się jedynie stąd, że ci którzy mogą wyjechać, są zwykle na tyle młodzi, że zdaje im się, że zdychanie w tym syfie ich osobiście nie dotyczy.

Ale politycy sądzą, że taniej niż budując szpitale, kupuje się głosy wyborców za świecidełka z dinozaurami.

Ponadto, za każym takim świecidełkiem stoi zainteresowane nim lobby. Ludzie którzy mają konkretny interes w budowie. Nikt zaś nie ma, w niebudowaniu świecidełka, na tyle istotnego prywatnego interesu, żeby się zaangażować (ten mechanizm dobrze poznałem parę lat temu, przy okazji pewnej megabiblioteki we Wrocławiu).

Jak napisaliśmy wyżej, politycy sądzą, że naród głupi i najtaniej go kupić za świecidełka. Najgorsze jest to, że prawdopodobnie mają rację. Tu byłaby rola dla mediów. Ale dziennikarze wolą żonglować emocjami generowanymi przez różnych Kaczyńskich i Tusków, niż zawinąć rękawy i brać się za recenzowanie tych setek dużych decyzji, które ukształtują Polskę na pokolenia. Bo takie recenzowanie mogłoby być trudne. Szczególnie projektów które, inaczej niż te wyżej wyliczone, na pierwszy rzut oka nie sprawiają wrażenia kuriozów. Sprawdzić, jakie analizy stoją za tym, że budujemy jakieś drogi tu a nie gdzie indziej, to wymagałoby wnikliwości, wyobraźni i wiedzy. A oni mają tylko lekkie pióro. No a w dodatku naczelni pewnie wcale nie chcą płacić za poważne teksty. Uważają, że gmin lubi czytać te tanie i łatwe, a tzw. inteligencja czeka na kawiarniane dywagacje Sierakowskiego o lewicy i prawicy, czyli o niczym. Prawdopodobnie mają rację.

Moja strona domowa w Instytucie Informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka